- Dzwoniłam do niej z milion razy, ale nikt nie odbierał! Gdzie ona może być?- panikowałam
- Patrycja, uspokój się! Wiki na pewno się znajdzie!- zapewnił mnie Łukasz
- Nie wiem co robić...- rzekłam i rozpłakałam się
Ku mojemu zdziwieniu, Łukasz podszedł do mnie i ... przytulił mnie. Moje łzy wsiąkały w jego błękitną koszulę.
- Spokojnie... Ona się odnajdzie, zobaczysz.- mówił powoli- Nie zostawię cię tak z tym.
Ulżyło mi. Cieszyłam się, że mam w Łukaszu wsparcie. Zdziwiło mnie to, jak szybko i chętnie do mnie przyjechał.
- Wiesz co... Mam pomysł.- zaczął- Chodźmy jej szukać na własną rękę.
- Teraz? Jest 20:12. Zanim wrócimy zrobi się ciemno.- powiedziałam
- Boisz się?- zapytał z uśmiechem
- A dziwisz się? Może mieszkam tu od 2 miesięcy, ale dobrze tego miasta nie znam.- odparłam z pretensją
- Nie gniewaj się.- prosił Łukasz
- Chodźmy lepiej poszukać Wiki.- oznajmiłam stanowczo
Wyszliśmy. Na dworze słońce jeszcze przygrzewało i było ciepło. Najpierw poszliśmy na rynek, potem na pobliski plac i pytaliśmy przechodniów o Wiktorię. Przetrząsnęliśmy całe miasto, każdy budynek, każdą uliczkę. Szukaliśmy cztery godziny. Bez skutku.
- Chyba musimy już wracać...- powiedział Łukasz i ziewnął mocno
- Nie! Czuję, że Wiki jest blisko.- odparłam
W ciemnym zaułku zauważyłam osobę w pobrudzonym ubraniu. Siedziała na skrzyni. Postanowiłam podejść i zapytać o moją przyjaciółkę. Może coś o niej wiedziała? Podeszłam niepewnie.
- Przepraszam...- zaczęłam
Zauważyłam, że była to kobieta.
- Przepraszam...- powiedziałam znowu.
Zero reakcji. Nie zwracała na mnie uwagi.
- Przepraszam. Czy nie widziała może pani tej osoby?- powiedziałam głośno, pokazując zdjęcie Wiki.
Kobieta wzięła zdjęcie do ręki. Zauważyłam, że po policzkach ciekły jej łzy.
- Owszem, widziałam...- rzekła smutno
Jej głos kogoś mi przypominał. Nie wiedziałam tylko kogo.
- Może pani powiedzieć gdzie i kiedy?- ciągnęłam
- Chyba nie muszę, Patrycjo...- odparła z jeszcze większym smutkiem
- Skąd pani...- zaczęłam, ale nie skończyłam
Owa kobieta podniosła głowę i spojrzała na mnie. To była Wiki! Jej twarz była cała w siniakach, miała podbite oko i ranę na czole. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Dopiero głos Łukasza ściągnął mnie na ziemię.
- Patrycja, znasz tą kobietę?- zapytał i po chwili sam odpowiedział sobie na to pytanie. Rozpoznał w niej Wiktorię.
- Znalazłaś ją!- krzyknął radośnie
Ja jednak nie cieszyłam się. Zastanawiało mnie to, kto tak ją pobił, bo to, że pobił było pewne. Widziałam w oczach Wiki strach i ból. Czułam, że chce wrócić do domu, ale nie może.
- Kto ci to zrobił?- zapytałam stanowczo
- Nie pytaj, bo i tak nie odpowiem. Po prostu chodźmy do domu.- poprosiła i chciała wstać, ale gdy tylko to zrobiła, zemdlała.
- Dzwonię po karetkę. Nie ma na co czekać.- powiedział Łukasz i wyjął telefon
Trzymałam Wiktorię w objęciach, próbując ją rozgrzać. Gdzie była, z kim i dlaczego? Tego nie mogłam rozgryźć.
Mamy 10 rozdział. Jak myślicie, kto zrobił to Wiki? Czekam na wasze komentarze :D
Jutro ukaże się kolejny rozdział :D
Komentujesz ----> Motywujesz mnie! :P
No proszę, opowiadanie z Piszczkiem :) Widzę, że co coraz większe boom uderzyło na jego osobę ^^
OdpowiedzUsuńTak, ciekawi mnie bardzo co, kto i dlaczego robi takie rzeczy Wiki!
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję za miłe słowa :D Już jutro pojawi się kolejny rozdział :P Tak więc serdecznie zapraszam :)
UsuńJakiś ciul to zrobił jej kurwa damski bokser kto tak to mógł zrobić dowiemy się w następnym rozdziale!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Wiktoria się odnalazła, ale że zastaną ją w takim stanie to się nie spodziewałam... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńhttp://estar-9-contigo.blogspot.com/