Rano zadzwonił telefon. Odebrałam na oślep.
- Tak słucham..- wydukałam niewyraźnie
- Pani Patrycja Jarosz?- zapytał skrzekliwy głos- Tu doktor Greta Martens ze szpitala Miłosierdzia. Proszę o 13:00 odebrać panią Wiktorię Koś ze szpitala.
- Ale jak to? Już dzisiaj?- zdziwiłam się
- Pani znajoma wypisała się na własne życzenie, więc proszę po nią przyjechać.- poleciła mi pani doktor i rozłączyła się
- "No cóż..."- pomyślałam i zawinęłam się w kołdrę
*********************************************************************************
- Patrycja, pozwól tu na chwilę.- zawołał trener
- O Boże...- jęknęłam cicho
- Kiedy Wiki wróci do treningów? Brakuje jej w ataku.- powiedział trener
- Dzisiaj o 13:00 odbieram ją ze szpitala.- poinformowałam, ale bez entuzjazmu
- Wiesz już może co się z nią działo?- zapytał
- Nie. Ona nie chce nic mówić
- Pewnie ktoś ją zastraszył, żeby nie mówiła policji.- stwierdził trener
Tak, to by się zgadzało. Być może ktoś zabronił jej mówić, żeby sprawa nie trafiła do sądu. Jednakże Wiki powinna poinformować o tożsamości tego, który ją pobił.
- Trenerze, muszę po nią jechać. Wątpię, że dzisiaj jeszcze wrócę na stadion.- rzekłam
- Rozumiem. Nie martw się, możesz wziąć kilka dni urlopu.
- Dziękuję trenerze.
Pojechałam do domu i przebrałam się. Potem zajechałam pod szpital. Ona stała na schodach. Bez słowa wsiadła do samochodu. W czasie drogi próbowałam coś wyciągnąć z Wiki, ale na próżno. Była jak zahipnotyzowana. Podjeżdżając pod kamienicę zauważyłam dwie osoby stojące pod drzwiami. To był Łukasz i... Kuba. Czekali. Wysiadłam z wozu.
- Cześć Pati. Pamiętasz pewnie Kubę. Przyszliśmy zobaczyć jak się trzymasz.- powiedział
- Ja dobrze, ale ona...- zaczęłam i w tym momencie Wiki wyszła z samochodu.
Zdążyłam chwycić błysk w oczach Kuby, gdy ją ujrzał. Wyraźnie mu się spodobała. Siniaki zdążyły zblednąć co nieco, więc jej twarz była jaśniejsza.
- Cześć...- wyjąkał- Jestem Kuba, a ty?
- Wiki.- odparła ze spokojem i spojrzała na niego
Oboje się uśmiechnęli.
- "Chyba się sobie spodobali."- pomyślałam
- To co? Może pójdziemy na kawę?- wypalił Łukasz
- Raczej nie...- odparłam- Wiki jest zmęczona, musi odpocząć
- Wcale nie jestem zmęczona.- odrzekła na to- Z chęcią napiję się kawy.
Uśmiechnęła się. Pierwszy raz od kilku dni na jej twarzy zagościł uśmiech. Cieszyłam się z tego, bo wiedziałam, że teraz wszystko zacznie się układać.
Rozdział numer 12 napisany! Mam nadzieję, że wam się spodobał :P
Nie zapominajcie o komentarzach, bo są one dla mnie bardzo motywujące, dzięki nim wiem również czy podoba wam się to co piszę.. Więc do dzieła! Komentujcie :D
Mam nadzieję, że Wiki dojdzie do siebie. Liczę również na to, że pomiędzy nią a Kubą coś zaiskrzy, na co sie zapowiada :) Rozdział świetny, zapraszam do siebie co SOBOTĘ.
OdpowiedzUsuńCałuję, camilla.;*
Świetny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńNo no ja szybko daje koment no ja wiem że Wiki i /kuba będą razem moż nawet Kuba się zaopiekuję się Wiką
OdpowiedzUsuńRoZdział jak zwykle świetny!! :*
Świetne opowiadanie. Kuba i Wiki na bank będą razem. Jestem bardzo ciekawa kto pobił Wiktorię? Już nie mogę się doczekać kiedy pojawi się Marco, bo go uwielbiam :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
PS. Dziękuję za komentarz u mnie :D