piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 11

Nie wiem ile godzin spałam, ale gdy się obudziłam, był już dzień. Leżałam na krzesłach szpitalnych przykryta kurtką Łukasza. Personel krzątał się po korytarzu. W tę i z powrotem.
- Hej, obudź się śpiochu!- powiedział Łukasz i lekko mnie szturchnął.
Poczułam zapach kawy, a konkretnie latte, którą uwielbiam. Podniosłam się z krzeseł.
- Która godzina?- spytałam zaspana
- Koło 12:00.- odparł
- Co?!- wrzasnęłam- przecież ja mam trening!
- Oj daj spokój...- uspokoił mnie Łukasz- jeden trening cię nie zbawi... A po za tym, masz ważniejszą sprawę na głowie.
Fakt. Wiki leży w szpitalu, a ja mam iść na trening? Nie, to nie wchodzi w grę.
- Boże... Kto mógł jej to zrobić? I dlaczego nic mi nie powiedziała?- pytałam natrętnie
- Może miała swój powód.- stwierdził Łukasz
- Tylko jaki?- zastanawiałam się.
Wiki zawsze była skryta. Ale przecież jesteśmy przyjaciółkami! Nie rozumiałam tego.
- Pati, jesteś zmęczona. Zaraz przyjedzie tu mój kumpel i zabierze nas do domu.- powiedział Łukasz
- Nie wiedziałam, że masz przyjaciela.- zdziwiłam się
- To teraz wiesz. Kuba jest moim przyjacielem od dawna. Poznaliśmy się w Borussi. Zaraz tu będzie.
Istotnie. Po pół godzinie do szpitala przyjechał Kuba. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn o niebieskich oczach, okazał się naprawdę uprzejmym człowiekiem. Z chęcią podwiózł nas pod moją kamienicę. W czasie drogi opowiedziałam mu co nieco o mnie i o Wiki. Gdy mnie słuchał, w lusterku zobaczyłam jego spojrzenie, które wyrażało ciekawość. Był wyraźnie zainteresowany Wiktorią. Natomiast Łukasz miał w oczach... zazdrość! Nie mogłam pojąć, dlaczego. A może on...
- Jesteśmy.- zameldował Kuba
- Dzięki stary. Nie wiem co byśmy bez ciebie zrobili.- podziękował Łukasz
- Tak, bardzo nam pomogłeś.- dołączyłam się
- Cieszę się. Do zobaczenia wkrótce.- powiedział Kuba i odjechał
Zostaliśmy sami. Nogi uginały się pode mną, oczy same mi się zamykały. Byłam głodna i spragniona. Czułam się okropnie.
- Patrycja...- zaczął powoli Łukasz
Ledwo dosłyszałam co do mnie mówił. Byłam tak zmęczona, że nawet nie zauważyłam kiedy zaniósł mnie do mieszkania. Na chwilę oprzytomniałam, kiedy kładł mnie do łóżka.
- Dziękuję.- wyszeptałam i zasnęłam
Potem usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi.


I mamy rozdział numer 11 :P Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. 
Jeżeli już tu jesteście komentujcie, to bardzo motywujące :D

5 komentarzy:

  1. Jest świetny!<3 Czekam na kolejny, mam nadzieje że będzie jutro.!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. ha ha od kiedy Kuba z Łukaszem znają się z BvB xD myślę że chyba z reprezentacji polski palłmyśmy z moja siostra dawaj szybko kolejny bo moja siostra do jutra Pati

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie. Nadrobiłam. podoba mi się ,bo Łukanio
    Zapraszam niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, strasznie mi się podoba twój blog, czekam na kolejny rozdział.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    lawkaktorazmieniazycie.blogspot.com
    tylko-jeden-blad.blogspot.com. mile widziane komentarze :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się bardzo twoje opowiadanie. Czekam na next!
    Zapraszam do siebie na czwórkę "My heart is big, but you can not hold two.." na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com

    Całuję, camilla.;*

    OdpowiedzUsuń