sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 4

W Dortmundzie wylądowałyśmy po dziewiętnastej . Słońce powoli chowało się za budynkami, kiedy dojechałyśmy do hotelu, na szczęście pokoje były jeszcze wolne. Wzięłyśmy te same co wcześniej.
- Dzięki Pati. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj.- zagadnęła Wiki.- Czuję, że spotka nas tu duże szczęście.
- Wątpię. Miasto jak miasto. Nie sądzę, żeby gdzieś tu za rogiem czyhało to szczęście.- odparłam- Jak na razie to mamy ogromnego pecha.
- Oj Pati...
Kiedy weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam zbyt zmęczona, żeby się rozpakować i przebrać, więc zasnęłam w ubraniu.
*********************************************************************************
Nad ranem obudziło mnie walenie w drzwi. Zwlokłam się z łóżka. Na korytarzu stała Wiki.
- Patrycja! Ty jeszcze śpisz? Przecież za czterdzieści minut mamy pierwszy trening! Chcesz się spóźnić?!- wrzasnęła od progu
- O matko! Zapomniałam nastawić budzik!- krzyknęłam i pędem pobiegłam się przebrać
- Spałaś w ubraniu?- spytała Wiki
Dopiero teraz zorientowałam się, że mam na sobie sukienkę, marynarkę i.... czerwone szpilki. "Jak ja mogłam w tym zasnąć?!" pytałam sama siebie.
Wybiegłyśmy z hotelu jak oparzone. Na szczęście taksówka już była. Dojechałyśmy na miejsce 5 minut przed rozpoczęciem treningu. W szatni czekał na nas trener.
- Witam was. Wy jesteście nowe, tak?- zapytał
Pokiwałyśmy znacząco głową.
- Widzę, że jesteście niemowami. W takim razie ja się przedstawię. Nazywam się Martin Schmidt.
- To pan jest trenerem?- spytałam
- Innego tu nie widzę.- skwitował
Zaczerwieniłam się.
- Dobra dziewczyny! Marsz na boisko. Ulrike! Pokaż dziewczynom stadion i zapoznaj z innymi zawodniczkami.- przykazał Martin i wyszedł.
Odetchnęłyśmy z ulgą. Nowy trener był potężnym, barczystym mężczyzną o krótkich czarnych włosach. Mocne rysy twarzy, piwne oczy, prosty zgryz i wyprostowana postawa- tak wyglądał niewątpliwie jak trener.
- Widzę, że trochę się go przestraszyłyście. Spokojnie, Martin to swój chłop. Jest wymagający, ale tylko na treningu. Poza stadionem to normalny facet.- zaczęła dziewczyna o imieniu Anna.
- No i poza tym jest nieprzyzwoicie przystojny.- dodała inna, Martha.
- Dziewczyny, on ma żonę i dziecko!- rzuciła Ulrike.- Cześć jestem Ulrike i jak na razie pełnię funkcję kapitana drużyny. Gram w obronie.
- Cześć!... Ja jestem Wiktoria, możecie mi mówić Wiki. Jestem napastnikiem. A to jest Pati. Ona też jest napastnikiem.
- Pati to zdrobnienie od...?- zapytała Mila, jedna z pomocniczek
- Patrycja.- wyjąkałam.
- Bardzo ładne imię.- rzekła Ulrike z uśmiechem


I jak? Dzisiaj trochę dłuższy :D Komentujesz ----> Motywujesz mnie!

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja moze tego rozdzialu nie rozumiem bo parzy mnie od 11 slonce i tak mnie leb boli ze nic nie zrozumialam kto to jest jakis Urlike

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulrike to dziewczyna, a dokładniej zawodniczka Borussi :D

      Usuń
  3. Rozdział fajny, nawet bardzo :)
    Zapraszam do siebie na trójeczkę ;)
    Pozdrawiam i czekam na next.

    camilla.;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ;) Z resztą całe opowiadanie jest świetne ;D
    zapraszam: all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń