poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 27

- Marco, co ja mam robić? Moje starania poszły na marne! Prosiłam, błagałam, przepraszałam już tysiąc razy i nic! Wiki wciąż jest na mnie zła za tą kłótnię! - żaliłam się do słuchawki
- Spokojnie. W końcu odpuści, wyjdzie z pokoju i wszystko sobie wyjaśnicie. Przecież byle jaka kłótnia nie może zniszczyć waszej przyjaźni - odparł
- Mam nadzieję ... Zachowałam się nie fair wobec niej i ciężko mi z tym ... Ostatnio często się sprzeczamy ...
- Ja też milion razy pokłóciłem się z Mario i co? Nadal się przyjaźnimy. Prawda jest taka, że jeden bez drugiego nie może żyć. Jesteśmy jak bracia. U was jest tak samo, więc nie przejmuj się jedną kłótnią - poradził mi
   To mnie trochę uspokoiło. Faktycznie, znamy się z Wiki tyle lat, że nie możemy bez siebie żyć. Traktujemy się jak siostry, których nigdy nie miałyśmy. Nie warto było zrywać przyjaźni przez mój głupi błąd
- Masz rację, muszę się uspokoić - przyznałam - Dziękuję
- Do usług - odrzekł Marco i zaśmiał się - A wiesz co wczoraj zauważyłem?
- Co takiego? - zapytałam
- Między Robertem a Wiki coś zaiskrzyło, nie sądzisz? Rozmawiali ze sobą swobodnie, bez żadnej nieśmiałości. No i wpatrywali się w siebie jak w obrazek. To daje do myślenia, prawda?
- Tak, ale ona ... - zaczęłam, ale zawachałam się
- Co "ona"? - ponaglił mnie
- Wiki ... spotyka się już z kimś ... - dokończyłam powoli - A konkretnie z ... Kubą ... Z twojej drużyny ...
   W tym momencie w słuchawce nastała cisza. Marco nie odzywał się, co oznaczało, że trochę go zdziwiłam tą wiadomością.
- Halo, jesteś tam? - zapytałam głośno
- Jestem .. - odparł po chwili - Masz pewność, że Wiki spotyka się z Kubą?
- Tak, jestem tego pewna na sto procent. Sama mi o tym mówiła. Spotykają się od kilku miesięcy i chyba coś między nimi jest ...
- To niedobrze - zatroskał się
- Dlaczego? - zdziwiłam się
- Bo wczoraj, gdy wracałem z Robertem do domu, powiedział mi, że Wiki strasznie mu się spodobała. Przez całą drogę mówił o niej. Chyba się zakochał, a to oznacza ...
- ... że Robert będzie musiał się dowiedzieć o Kubie. A z tego co mi wiadomo, to oni nie są w komitywie - dokończyłam za niego
- Oj, nie są ... Od początku byli ze sobą skłóceni. To tylko zaostrzy konflikt. I pogorszy atmosferę w zespole. Szlag by to trafił! - zdenerwował się
- Może lepiej będzie, żeby nie dowiedzieli się o sobie? - zaproponowałam
- Będzie jeszcze gorzej. Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. I tak, i tak chłopaki w końcu się spotkają, a wtedy nie będzie za wesoło ...
   Nagle usłyszałam zgrzyt zamka. Ze swojego pokoju wyszła Wiki. Popatrzyła na mnie z pretensją. Chyba słyszała moją rozmowę z Marco.
- Już mu doniosłaś?! Nie mogłaś zatrzymać tego dla siebie?! - wybuchnęła - Niedługo cały Dortmund będzie wiedział z kim się spotykam!
   Mówiąc to, wybiegła z mieszkania i trzasnęła drzwiami.
- Co się tam dzieje? Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony Marco - Słyszałem krzyki i trzaskanie drzwiami
- To Wiki ... Wygląda na to, że jeszcze długo zostaniemy zwaśnione ... - odrzekłam z rezygnacją i rozłączyłam się.


I jak wam się podoba? Pod tamtym rozdziałem było mało komentarzy.. Uda wam się to nadrobić pod tym? :) 
Pamiętajcie: Komentujesz ------> Motywujesz Mnie :)

2 komentarze:

  1. Jak zwykle rozdział świetny! Jestem ciekawa jak to wszystko się ułoży, czekam na kolejny!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. oj myślałam że już są pogodzeni a tu taka na końcu bomba ale myślę że nic nie będzie złego jak Robert się dowie że ona i Kuba

    OdpowiedzUsuń