- Ale którego? - jęknęłam
- Nie chcę decydować za ciebie, ale Łukasz jest w tobie zakochany na zabój. Marco zachowuje się jak dziecko. Ta akcja z pocałunkiem pod stadionem była co najmniej dziwna i niestosowna. A Łukasz ...
- ... pobił go dwa razy - dokończyłam - Zrozum! Nie wiem, którego wybrać! Obaj są dla mnie ważni.
- Ale z dwoma być nie możesz! Bigamia jest nielegalna! - odparła Wiki, po czym zaczęła się śmiać
Nagle zadzwonił telefon.
- Pati, przyjedź szybko pod szpital! - zawołał do słuchawki Mario
- Boże, co się znowu stało?! - odrzekłam poirytowana
- To nie jest rozmowa na telefon, musisz tu przyjechać - powiadomił i rozłączył się
- Musimy sobie wyrobić Kartę Stałego Klienta, może dostaniemy jakieś zniżki na leki, czy coś ... - rzekła również poirytowana Wiki
********************************************************************************************************************
- Jak to? Pobili się?! ZNOWU?! - wrzasnęłam na cały szpital - To niedorzeczne!
- Idą na rekord ... - dorzuciła Wiki, tłumiąc śmiech
- Gdybyś konkretnie sprecyzowała, który jest ci bliższy, nie zrobiliby tego - zarzucił mi Mario - Krążysz między nimi, więc nie dziw się, że chłopaki tak reagują. Oni chcą mieć jasną sytuację!
- Ale dla mnie to też jest ciężka sytuacja! Czemu żałujecie tylko ich?! - rzekłam ze łzami w oczach
- Może dlatego, że to oni są najbardziej poszkodowani? - wtrąciła Wiki - Pati, wybacz, ale robisz z siebie ofiarę. Nie rozumiesz, że to wszystko nie potoczyłoby się tak, gdybyś trzymała się Łukasza? Najlepiej byłoby od razu dać Marco kosza i miałabyś to z głowy. Ale ty oczywiście masz za dobre serce ...
- Przykro mi, ale Wiki ma rację - przytaknął Mario
- Zapamiętaj: ona zawsze ma rację ... - stwierdziłam zła - Co ja mam w takim razie robić?
- Zdecyduj: Łukasz albo Marco - rzekła stanowczo Wiki
Wtedy podszedł do nas lekarz.
- To znowu pani?! Ilu ma pani tych adoratorów? Może od razu niech ich pani przywiezie hurtem, to nie będziemy musieli fatygować sanitariuszy z pogotowia! - powiedział podrażniony i westchnął
- Niech pan mi powie, co z nimi - zażądałam
- Cóż, pan Reus ma dużo siniaków i zadrapań, ale nic poza tym, natomiast pan Pisc .. Pizcz ...Piść ..
- Piszczek! - dokończyłam za niego
- Nieważne! Pan Lukas ma złamane dwa żebra i rozcięty łuk brwiowy.
Zbladłam. Na chwilę mnie zamroczyło.
- Pati, spokojnie! Łukasz jest silny, da sobie radę! - zapewniła mnie Wiki i na wszelki wypadek złapała za barki
Lekarz odszedł od nas i schował się w pokoju lekarskim. Ja usiadłam powoli na krzesłach. Nagle coś mi się przypomniało.
- Gratulacje, Mario. Słyszałam, że się zaręczyliście z Angie - powiedziałam, chcąc się uspokoić
- Od kogo? - zdziwił się
- A jak myślisz? - zapytała Wiki
Mario westchnął i puknął się w czoło.
- No tak ... Przecież Angela ma taki długi język, że nie powinno mnie to w ogóle dziwić ... - przyznał
Wtedy z sali wyszedł Marco. Spojrzał się na mnie swoim zimnym wzrokiem. Jednak po chwili złapał mnie za rękę i odciągnął od Mario i Wiki.
- Spokojnie, chcę porozmawiać ... - uspokoił mnie i zaciągnął do windy.
Pojechaliśmy w górę. Nagle Marco nacisnął duży, czerwony przycisk. Winda zatrzymała się pomiędzy piętrami. Serce zabiło mi mocniej. Szczerze mówiąc, umierałam ze strachu.
- Pati ... - zaczął - Ja wiem, że to dla ciebie trudny wybór, ale ... chcę ci powiedzieć .. Długo się na to zbierałem i wiesz ...
- Co? - ponagliłam, wciąż przerażona sytuacją
- Kocham Cię ... - powiedział cicho po chwili namysłu
W tym momencie poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Pod sukienką poczułam gęsią skórkę. Nie wiedzieć czemu, zaczęłam szybciej oddychać.
- Marco ... - chciałam coś powiedzieć, ale zaschło mi w ustach.
- Cii ... Nie musisz nic mówić ... Po prostu chcę, żebyś dała mi szansę ... Chcę być z Tobą! Zapomnij o tym pobiciu Wiki, Łukasza ...
Po tych słowach zapaliła mi się w głowie czerwona lampka.
- Zaraz, zaraz! Łukasza rozumiem, ale o co chodzi ci z Wiki?! - zapytałam stanowczo
- Eee .. To znaczy ... Przejęzyczenie - tłumaczył się pokrętnie
- Marco! - wściekłam się
On nic nie powiedział. Odblokował windę i wróciliśmy na parter. Potem wyszedł bez słowa. Próbowałam coś z niego wyciągnąć, ale bez skutku. Podeszłam więc do Wiki i odciągnęłam ją na bok.
- Nic ci nie zrobił? Wszystko w porządku? - zaniepokoiła się
- Nic mi nie zrobił, ale w porządku nie jest - odparłam - Możesz mi powiedzieć co Marco ma wspólnego z Twoim pobiciem zaraz po przyjeździe do Dortmundu?
Spojrzałam na Wiki twardym wzrokiem, a ona zbladła. Widać była, że się przestraszyła.
- Wiki! Czekam na odpowiedź! - pośpieszyłam ją
- On nie ma nic wspólnego ... - rzekła, ale bez przekonania
- Nie kłam. On maczał w tym palce, czuję to. Powiedz mi prawdę
Lecz ona milczała. Bała się powiedzieć. Choć od tej sprawy minął rok, wciąż miałam jej poobijaną twarz przed oczami.
- Wiktoria! Albo mi to powiesz, albo sama dojdę do prawdy! - krzyknęłam
To ją złamało. W jej oczach pojawiły się łzy
- Marco ... - zaczęła z bólem - To on mnie wtedy pobił ... Był pijany, nie wiedział co robił. Kiedy spotkałyśmy się z chłopakami w kawiarni, udawał, że nic się nie stało. Potem zadzwonił do mnie i wypytywał, o co poszło. Przestraszył się, że wszystko wyjdzie na jaw. Kiedy go uspokoiłam, zagroził mi, że zrobi ci krzywdę, jeśli komukolwiek powiem o tym zdarzeniu. Nękał mnie głuchymi telefonami, wysyłał pogróżki, czasem nawet mnie śledził. Kiedy wychodziłam z domu czułam na sobie jego spojrzenie. Raz Kuba to zauważył i pokłocili się, ale Marco szybko się ulotnił ... Dlatego chciałam, żebyś dała mu kosza ...
Byłam wstrząśnięta. Na myśl, że mogłam kochać takiego człowieka, przeszły mnie dreszcze. Jednocześnie było mi wstyd, że tak go broniłam przy Łukaszu. Czułam się podle.
- A ten ostatni pobyt w szpitalu to też jego sprawka? - zapytałam przerażona
- Tak ... O wszystkim powiedziałam Kubie, a on wtedy przepadł gdzieś na kilka godzin. Kilka dni później okazało się, że był u Marco. Przeraziłam się, że coś ci zrobi. Jednak przyszedł do mnie. Wyważył drzwi, a potem pchnął mnie na podłogę. Zrobił to na tyle mocno, że złamałam rękę. To mu nie przeszkodziło w niczym. Zaczął mnie kopać i okładać pięściami. Rozbił mi głowę. Potem ... chciał mnie udusić. Nie wiem, co stało się później, bo straciłam przytomność. Obudziłam się dopiero w szpitalu...
Końcówka opowieści zupełnie wytrąciła mnie z równowagi. Ogarnął mnie gniew. W głowie kłębiło mi się tysiąc myśli. Jedyne co mogłam zrobić, to pocieszyć Wiki. Przytuliłam ją więc, a ona bezgłośnie się rozpłakała.
Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu, więc proszę o motywację na dalsze pisanie poprzez wasze komentarze :3
Następny rozdział pojawi się gdy pod tym rozdziałem będzie 9 komentarzy :D
Komentujesz ------->Motywujesz mnie! :D
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńNo tego to się nie spodziewałam O.o Jak Marco mógł tak urządzić Wiki ;c
Pozdrawiam ;*
Fantastyczny, jak każdy oczywiście .! :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział..:D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam sie tego po Marco... Jak on tak mógł.?:>
Czekam na kolejny..:D
Pozdrawiam
Boże co się stało.Jezu aż nie mogę się pozbierać,że Marco coś mógł zrobić Wiktorii.Teraz Partycja musi wybrać Łukasza.Jak wybierze Marco ona nie będzie miała życia z nim on ją będzie bił!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie http://marco-emila.blogspot.com/2013/07/1-rozdzia.html
Świetny rozdział :) Z resztą tak jak zwykle :) Nie spodziewałam się tego po Marco... No ale cóż to tylko opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńI <3 IT:)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie nominowałam cię do THE VERSATILE BLOGGER...
Więcej informacji tu: http://patrz-na-tych-obok.blogspot.com/
Nominowałam cię do The Versatile Blog <3 Świetnie piszesz .
OdpowiedzUsuńhttp://przygodywdortmundzie.blogspot.com/
Wspaniały rozdział! Na prawdę całe opowiadanie jest supr! :D
OdpowiedzUsuńWiesz co? Nie podoba mi się twój blog. Jest nudny. Widziałam mnóstwo blogów o piłkarzach z BVB i twój nie różni się od nich. Brak oryginalności. Ale cóż, zawsze znajdą się idiotki, które będą to czytać ... Mimo to, życzę powodzenia
OdpowiedzUsuń