Przez następny miesiąc myślałam, że wszystko się ułoży. W końcu pogodziłam się z Wiki. Treningi i mecze szły nam gładko. Mimo to, jedna myśl nie dawała mi spokoju. Myśl o Marco. Wprawdzie byłam szczęśliwa u boku Łukasza, ale gdzieś z tyłu głowy miałam to pobicie, pobyt w szpitalu, nasze rozmowy i spotkania ... To wszystko stawało mi przed oczami, gdy przychodziłam na końcówkę treningów BVB. Wtedy Łukasz radośnie do mnie podbiegał, całował, a Marco ...
Marco patrzył na to ze stoickim wręcz spokojem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Któregoś razu zwrócił nam uwagę. To rozzłościło Łukasza. Zaczął się z nim kłócić. Na szczęście w porę zareagowałam i wyciągnęłam go ze stadionu. Potem posprzeczaliśmy się o to, na oczach Marco. Nasza złość nie trwała jednak długo i to nie było mu na rękę.
Pewnego dnia wybrałam się na Signal Iduna Park, podejrzeć jak radzi sobie Łukasz. Ostatnio narzekał na ból w biodrze. Patrząc na jego grę stwierdziłam jednak, że wszystko jest w porządku. Po kilkunastu minutach trener zakończył trening i panowie rozeszli się do boisku. Przy drzwiach magazynku zauważyłam Marco. Rozmawiał wesoło z Mario. Gdy mnie zobaczył mina mu zrzedła. Szybko otworzył drzwi i wciągnął przez nie Mario do środka.
- "Chyba dalej jest zły ..." - pomyślałam i lekko się zasmuciłam
Mój smutek nie trwał długo. Po chwili Łukasz podbiegł do barierki i puścił mi oczko, co miało oznaczać: "Czekaj na mnie pod bramą". Skinęłam głową i posłusznie udałam się w umówione miejsce.
Gdy znalazłam się poza stadionem, poczułam lekkie szarpniecie. Myślałam, że to Łukasz, ale myliłam się. Za mną stał Marco! Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przycisnął mnie do muru i pocałował. Kompletnie starciłam przytomność umysłu. Wtedy nie myślałam o Łukaszu. Byłam zła, bo to co robił Marco ... podobało mi się! Nagle jednak Łukasz zauważył nas. Odciągnął Marco ode mnie i pchnął go tak mocno na ścianę, że ten stracił przytomność. Odzyskał ją w końcu, ale w szpitalu. Tym razem miał rozbitą głowę. Siedziałam na korytarzu i płakałam. Razem ze mną siedziała Wiki, którą wezwałam będąc jeszcze pod stadionem.
- Nie płacz! Nic mu nie będzie, zobaczysz! - zapewniała mnie
- A jeśli to znowu popsuje relacje między nami?! - martwiłam się dalej
Na te słowa, Wiki zwiesiła głowę.
- Co się stało? - zapytałam zapłakana
- Ty ciągle coś do niego czujesz ... - odparła smutno - Dalej o nim myślisz, myślałaś i będziesz myśleć ...
- Ale o czym ty mówisz?! Dla mnie liczy się tylko Łukasz! - zaprotestowałam
- Nie kłam, kochasz ich obu i nie wiesz, którego wybrać. Obaj są dla ciebie mili, serdeczni, pomocni ... Tylko problem polega na tym, że Marco to wieczne dziecko, a Łukasz dojrzały mężczyzna. Dla niego jesteś całym światem, a ten Niemiec chce cię wykorzystać ...
- Ten Niemiec został pobity przez owego "dojrzałego mężczyznę" i właśnie po raz drugi leży przez niego w szpitalu ... - wysyczałam przez zęby i spojrzałam się na Wiki z pretensją w oczach
Ona nie zareagowała. Po prostu wgapiła się w ścianę i milczała.
- A tak w ogóle to gdzie jest Łukasz? - spytała nagle
- Na komisariacie. Policja zabrała go od razu spod stadionu. - odparłam na to
- No proszę! Tak działa tu policja! Wandale szlajają się po ulicach niszcząc wszystko, a uczciwi ludzie są zamykani w areszcie! - oburzyła się
- Przypominam ci, że on pobił Marco, więc nie jest taki uczciwy ... - zirytowałam się
- A ty już zmieniłaś front. Szybka jesteś - rzekła sarkastycznie
Siedziałyśmy w milczeniu, gdy podszedł do nas lekarz
- Panie doktorze, co z Marco? - zapytałam z przejęciem
- Panie są jego rodziną? - odparł pytaniem na pytanie
- Bynajmniej - rzuciła na to Wiki
- Proszę mówić! - ponagliłam
- Sytuacja opanowana. Pan Reus uderzył w ścianę lewą stroną głowy, powodując przy tym rozległą ranę. Na szczęście nie doszło do obrażeń czaszki. Pan Reus zostanie u nas przez tydzień, na obserwację - powiadomił nas lekarz i odszedł
- Przynajmniej przez tydzień nie zobaczę tej okropnej twarzy ... - rzekła Wiki, a ja opadłam zrozpaczona na krzesła i zapłakałam.
No proszę to już 30 rozdział... Już niedługo trzeba będzie się pożegnać...
A teraz w komentarzach piszcie co sądzicie o tym rozdziale :)
Komentujesz -----> Motywujesz mnie!
Boże co tu się dzieje.Ten się bije z drugim,a te się kłócą.Myślałam,że wszyscy będą HAPPY,a wogóle tak nie jest :(
OdpowiedzUsuńWez jeszcze nie koncz to zajebiste co piszesz .
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie trochę zachowanie Pati i ciekawi mnie zmiana opinii Wiki względem Piszczka.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój akcji :P
Pozdrawiam :*
Cudowny rozdział.!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Marco i Łukasz się pogodzą w końcu, a Pati wybierze któregoś z nich..;D
Pozdrawiam.; *