środa, 31 lipca 2013

Rozdział 40

  Gra w Milanie okazała się być przyjemnością. Treningi, zgrupowania, mecze ... To wszystko odbywało się we wspaniałej atmosferze spokoju, a zarazem rywalizacji. Na murawę wybiegałam zmotywowana jak nigdy. Tego nie było w Dortmundzie. Tam wychodziłyśmy na mecz zestresowane na miękkich nogach, a tu na kompletnym luzie. Ten luz powodował, że lepiej nam się grało. Przeprowadzałyśmy dynamiczne akcje, które męczyły przeciwniczki i które zazwyczaj kończyły się bramką. Do drużyny doszły jeszcze trzy nowe zawodniczki z Niemiec, Norwegii i Francji. Razem stałyśmy się niepokonane. Trener był dumny i nie ukrywał tego. Często nas chwalił, a mnie najbardziej. Szczęście przepełniało moje serce.
   To szczęście tak mnie zamroczyło, że nawet nie zorientowałam się, kiedy minęła zima. Zbliżała się końcówka sezonu. Została tylko jedna kolejka. Puchar Włoch został już przez nas zdobyty, jednak na Mistrzostwo nie miałyśmy co liczyć. Na pożegnanie wygrałyśmy z Napoli 3:1 i dopisałyśmy sobie ostatnie trzy punkty do tabeli. Ostatecznie zakończyłyśmy sezon na trzecim miejscu. Radości i świętowania nie było końca!
   Kilka dni później leciałam już samolotem do Dortmundu. Łukasz nic o tym nie wiedział, to miała być niespodzianka. Po kilku godzinach lotu, znalazłam się w moim szczęśliwym mieście. Wchodząc na lotnisko, dostałam silnych zawrotów głowy. Po chwili jednak minęły, więc wyszłam na zewnątrz. Próbując złapać taksówkę, zadzwoniłam do Kuby.
- Patrycja?! - krzyknął do słuchawki tak, że mało nie popękały mi bębenki - Zaskoczyłaś mi swoim telefonem!
- Taki był zamiar - zaśmiałam się - Słuchaj, Łukasz jest w domu?
- Tak, ale czemu pytasz? - zdziwił się
- Niespodzianka ... - odparłam tajemniczo i rozłączyłam się
   Na moją prośbę taksówkarz zawiózł mnie pod dom Łukasza najszybciej jak tylko mógł. Gdy chciałam wejść do klatki znów zrobiło mi się słabo. Moją głowę przeszywał okropny ból. Złapałam się drzwi, aby nie upaść.
- "Co u licha ..." - zaklęłam w duchu
   Postawiłam się do pionu i lekko chwiejnym krokiem weszłam na piąte piętro mocno trzymając się poręczy. Jednak z każdym stopniem czułam się coraz gorzej. W końcu zziajana i skołowana zapukałam do drzwi mieszkania. Otworzył mi zdziwiony Łukasz.
- Patrycja! Co ty tu rob ... - zaczął zaskoczony, ale ja w tej chwili straciłam przytomność i padłam przez próg jak martwa
**************************************************************************************************************************
   Obudziłam się w szpitalu. W szpitalu, który znałam już na wylot. Niechętnie wpatrywałam się w doskonale znany mi sufit z licznymi pęknięciami. W pewnym momencie do sali weszła pielęgniarka.
- Witamy w naszych skromnych progach, pani Patrycjo! Oczywiście jest nam bardzo miło, że złożyła nam pani wizytę, aczkolwiek nie była ona potrzebna - zakpiła sobie podając mi olbrzymią dawkę kroplówki
- Tak .. - zaczęłam ospale - Ja również cieszę się, że panią widzę, pani Eleno ... Czy jest doktor Neumann?
- Ma się rozumieć! Doktor nie mógł odpuścić sobie spotkania ze swoją stałą klientką i właśnie w tej chwili jest w drodze do szpitala - żartowała dalej - Niestety, na razie musi się pani zadowolić towarzystwem tego oto mężczyzny.
   Mówiąc to wskazała palcem na śpiącego w najlepsze Łukasza. Siedział na krześle i lekko pochrapywał. Ten widok tak mnie rozbawił, że zaczęłam się heroicznie rechotać. Nie śmiać, lecz rechotać. To go obudziło.
- Hę? - mruknął zaspany - Co się dzieje?
- Poza tym, że cała sala dudniła od twojego chrapania, to nic - odparłam rechocząc się dalej
- Bardzo śmieszne ... - zirytował się, po czym szeroko ziewnął - Słyszałaś o czymś takim jak zmęczenie?
- Gdzieś mi się obiło o uszy .. - poinformowałam tłumiąc rechotanie
   Łukasz spojrzał się na mnie krzywo.
- Jak długo tu jesteś? - zapytałam, gdy już powstrzymałam śmiech
- Od wczoraj. Długo spałaś - odparł
   Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdy nagle do sali wparował doktor Neumann. Widząc mnie złapał się za głowę i pokręcił nią z niedowierzaniem. Potem westchnął, wyciągnął stetoskop i zaczął mnie badać
- Niemożliwe, niemożliwe! - mówił pod nosem i wzdychał
- Coś jest nie tak? - zmartwił się Łukasz
- Niemożliwe! - powtórzył głośno doktor - Niesłychane!
- Panie doktorze! - zniecierpliwił się Łukasz
   Lekarz zbadał mnie i stetoskopem i wzrokiem, po czym zapytał:
- Czy ostatni miewała pani trudności z oddychaniem?
- Nie, czuję się dobrze ... - odparłam lekko przestraszona - O co chodzi?
- Hmmm... A miewała pani napady kaszlu? Gorączkę? Dreszcze?
- Będąc w Mediolanie przeziębiłam się co nieco, więc owszem, miałam i gorączkę, i kaszel, i dreszcze. Po kilku dniach wróciłam jednak do zdrowia. Może mi pan wytłumaczyć co się ze mną dzieje?
   Doktor Neumann jednak zupełnie nie reagował na moje pytania i maglował mnie dalej.
- Czy ostatnimi dniami towarzyszyły pani zawroty głowy, uczucie osłabienia i bóle mięśniowe?
- Nie ... - odparłam całkowicie przerażona sytuacją
   Spojrzałam na Łukasza. Był zdezorientowany. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Po chwili jednak doktor powiadomił mnie, że musi przeprowadzić badanie, a mianowicie RTG. Zostałam zawieziona do pracowni, w której prześwietlono moje płuca. W pewnej chwili coś zaczynało mi świtać w głowie. Będąc już po badaniu, leżałam w sali na szpitalnym łóżku. Aby zabić czas włączyłam radio, stojące na szafce. Spiker nadał komunikat: "Witam państwa! Środa, 15 maja 2013 roku. Dziś czeka nas emocjonujący finał Ligi Europejskiej!". Reszty nie usłyszałam, ponieważ odpłynęłam. Po południu lekarz przyszedł do mnie i do Łukasza z wynikiem badania.
- Pani Patrycjo, przyznam szczerze, nie spodziewałem się ... - rzekł tajemniczo
- Czy ... czy to coś poważnego? - zapytałam zaspana czując, jak serce podchodzi mi do gardła
- Owszem, ale proszę się nie bać. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy - poinformował mnie
   Opadłam na łóżko. W głowie rysował mi się najgorszy z możliwych scenariuszy. Łukasz złapał mnie za rękę. Doktor ciągnął dalej.
- Kiedy usłyszałem, że nie ma pani objawów typowych dla tej choroby pomyślałem: "Alfred, to niemożliwe! Musisz to sprawdzić!". Jednak wyniki badań nie kłamią...
   Wstrzymałam oddech. W głowie miałam mętlik.
- Cóż ... Muszę pani oświadczyć, że nabawiła się pani ... zapalenia płuc - oświadczył po chwili doktor Neumann
   Wytrzeszczyłam oczy. Wiadomości od lekarza zupełnie mnie zaskoczyły.
- Że co?! - wrzasnęłam na całą salę - Ale ... jak to jest możliwe?! Przecież ...
- Tak wiem. Jest to dziwne i niespotykane, ale jednak prawdziwe. Za chwilę pielęgniarka poda pani leki. Proszę być dobrej myśli. Powinna pani szybko wyzdrowieć - oznajmił doktor Neumann i wyszedł
   Spojrzałam tępym wzrokiem na Łukasza. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie. Po chwili jednak jego kąciki ust zaczęły się wykrzywiać i układać w charakterystyczny uśmiech, odsłaniający jego śnieżnobiałe zęby. Wiedziałam już co się stanie. Całą salę, a potem i cały korytarz przepełniał jego śmiech. Ja leżałam w łóżku naburmuszona.
- Jesteś okropny ... - wycedziłam przez zęby, gdy w końcu zapanował nad sobą
- Wybacz, ale gdybyś widziała swoją minę, też byś się śmiała ... - odparł wciąż uśmiechnięty
- Myślałam, że mam raka, a tu? Zapalenie płuc! Też mi coś! - parsknęłam
- Zapalenie płuc też jest ciężką chorobą. Ale pociesza mnie fakt, że wyzdrowiejesz - rzekł i mocno mnie przytulił
- Kto by pomyślał, że przylatując do Dortmundu po raz kolejny będę musiała siedzieć w tym szpitalu ... Nikt by czegoś takiego nie wymyślił ... - poirytowałam się
- To już jest tradycja - zaśmiał się Łukasz i przytulił mnie jeszcze mocniej



I oto ostatni rozdział....
Ach.. Jak to szybko minęło... Trudno takie jest życie.
Jeszcze epilog i koniec :)

Prowadzę też drugiego bloga, na którego serdecznie was zapraszam :D
Proszę o wasze komentarze, to bardzo motywuje :D


4 komentarze:

  1. wiem że późno ale nadrobiłam wszystko :)
    szkoda że już prawie koniec :(
    pozdrawiam i życzę wen ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że już ostatni rozdział: ((
    Ale wszystkie twoje rozdziały były świetne. Miło mi się czytało tego bloga.:D
    No to teraz czekam tylko na epilog..:D
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem czy mogę tu spamować, więc nie zabij mnie jak co : Hej, I just met you
    and this is crazy
    but zapraszam cię do Spały
    so zajrzyj maybe ; D
    http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/2013/08/jedenascie-o-tym-co-polak-potrafi-czyli.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że już koniec ... Lubiłam tego bloga. Twój drugi blog też prezentuje się ciekawie, życzę weny :D
    Zapraszam do siebie :D
    http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń